Gawrony i smog
Zawsze w styczniu, w środku zimy
mróz malował srebrne kwiaty,
śnieg na biało stroił wzgórze
oraz śpiące w dole chaty.
Czasem prószył lekką ciszą,
to znów nucił śnieżynkami,
raz na lodzie tańczył walca,
albo dzwonił saneczkami.
Ileż to zabawy było!
Na ślizgawce i na nartach!
Na lepieniu kul śniegowych,
na beztroskim śmiechu, żartach!
Ale teraz nie ma śniegu,
przeźroczyste są ulice,
wyłysiałe głodne parki,
puste, szare okolice.
Słonko co dzień zadziwione
patrzy z góry na to wszystko:
Było pięknie, ale powiem:
W jednej chwili życie prysło!
Rozkrzyczały się gawrony
na bezbronnych nagich krzakach:
Smog zabija naszą Ziemię!
Smog nas niszczy! Zdrada! Zdrada!
J.H.27.01.20