Dawno, dawno temu w tajemniczym domku na skraju lasu mieszkała sobie samotna kobieta.
Wiosną podziwiała budzącą się przyrodę. Latem spacerowała po lesie i nasłuchiwała jego szeptów. Jesienią przechadzała się wśród drzew, szurając butami pośród liści , odprowadzając smutnym wzrokiem ostatnie ptaki ,opuszczające swoje gniazda.
Nadciągał grudzień i zbliżała się zima.
Coraz dłuższe wieczory i niekończące się noce zaczęły dokuczać staruszce. Dzieci już dawno odjechały w szeroki świat , a mąż utkwił w mieście na dobre i nie często odwiedzał swoją żonę. Czuła się opuszczona i niepotrzebna nikomu.
Pewnego dnia kobieta po całym dniu grabienia liści i porządkowania krzewów w ogrodzie wróciła do swojego pustego domku .Zmęczona usiadła przy stole i jak zwykle wzięła telefon do ręki, żeby porozmawiać ze swoimi dziećmi.
Nagle – jej oczom ukazała się szara myszka!
Spoglądała niewinnie na kobietę spod kuchenki gazowej. Wychylając nieśmiało swoją szarą łepetynkę rozglądała się wokoło i wreszcie z drżeniem w głosie zapytała: „ Czy mogę tu zostać? Zimno na dworze…szukam ciepłego kąta na zimę… i trochę okruszków ze stołu.”
-AAAA! Zwidy mam, czy co?- krzyknęła przestraszona kobieta i wskoczyła na stołek.
-Angelina! Ja mam mysz w domu! Wrzeszczała na cały głos do telefonu. –Mysz….Jezu, co ja teraz zrobię?
Z przerażenia mała, szara myszka ukryła się pod kuchenką. Ale po chwili, gdy tylko kobieta przestała wrzeszczeć i zeszła ze stołka, ostrożnie znów wychyliła szary pyszczek:
„Mogę tutaj zostać?” – zapytała.
AAAAA! Krzyknęła znów kobieta do telefonu. Ta mysz tu naprawdę jest!!! To nie zwidy! Jezuuuu….co ja teraz zrobię? Wołała przerażona staruszka.
Nie wiadomo, kto kogo bardziej się bał.
Kobieta zabarykadowała drzwi do sypialni i schowała się głęboko w swoim łóżku. Nie miała odwagi wyjść z sypialni, bo mała myszka niepostrzeżenie mogłaby tam wtargnąć…. I co wtedy? Aż strach pomyśleć…
Taka mała myszka- uwięziła kobietę w jej własnym domku…
A tymczasem- szara myszka też czuła się zagubiona i cała drżała ze strachu o swoją przyszłość.
Weszła właśnie w najbardziej odległy kącik kuchni i ukryła się pod meblami , żeby udawać, że jej tam nie ma….
Tak mnie wciągnęła ta Twoja piękna bajka, że aż szkoda, że się już skończyła.
Spokojnej Nocki 🙂
Ula, mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy 🙂 Pozdrawiam Cię i życzę spokojnej nocy 🙂
Więc czekam Janeczko 🙂
Kolorowych snów 🙂
Pa pa 🙂
Oczekuje dalszego ciągu 🙂
może będzie:)
A ja się nie boję myszy, i niejedną juz kotom zabrałam i uratowałam. Biedactwa takie małe i bezbronne. Choć w domu ich także nie toleruję, hehe. Pozdrawiam-;)
tak, i tu jest właśnie problem…
Bardzo ładne opowiadanie, chętnie przeczytam ciąg dalszy 🙂
A myszka taka malutka, że już sama wielkość człowieka budzi w niej obawę i strach, nie mówiąc o krzykach i piskach wydawanych na jej widok 😀
— jejku…. ja też chcę więcej…. 🙂
– po kropeczkach i tak wiadomo kto… prawda ?
baranki mają żony? Tak synku.. http://www.almoc.pl/img.php?id=2487
Okazało się, że lubię bajki 🙂