szczęście w porzeczkach
czy to nie wielkie szczęście
zrywać z tobą porzeczki
pod jednym krzakiem
siedzieć w słodkich owocach okrakiem
poczuć wonnych kulek grad
co znienacka w wiadro wpadł
czy to zrządzenie dobrego losu-
mamy dla siebie tyle czasu
możemy gawędzić wspominać śpiewać
dojrzałe porzeczki zrywać
(Ten wierszyk powstał w odpowiedzi na Traktat o zrywaniu porzeczek- Tatulowe opowieści)
Janina Halagarda zdjecie z Internetu
Połączenie przyjemnego z pożytecznym 🙂 Śmiech i praca 🙂
I o to chodzi! A przecież nie wszyscy tak potrafią…potrzeba miłości i zrozumienia, żeby ten śmiech był przy pracy:)
to się Tatul ucieszy:)
Na porzeczki wszak jeszcze czas…ale na miłość nigdy nie jest za późno…
a Tatul mnie czasem inspiruje swymi opowieściami o miłości , rodzinie i pracy…
Kiedyś było o Jabłoniach, a dziś o Porzeczkach
Klarko, o Tobie był limeryk- prawda? O innych Blogerach to nie śmiem pisać, ale może i do tego dojdę:)
„Tatul” się cieszy … jak nie wiem co…
Bardzo dziękuję.
Natychmiast udostępniam, aby podzielić się radościa, dobrym słowem i miłością
Życzę pięknego dnia, Tatulu- a z tego traktatu- to nieomal erotyk mi wyszedł:)
Prawie jak malinowy chruśniak Leśmiana, tylko nie tak erotycznie i dwuznacznie ;).
Jak miałam 13 lat, spędziłam pewne wakacje zbierając porzeczki na działce taty koleżanki. Płatne lodami 😉 Przypomniało mi się to teraz.
Gdzie mi do tych malin…ale… dojrzałe porzeczki- to bardzo dwuznaczny wers…
A ja jak czytałam o malinach u Klarki, to miałam skojarzenia z malinowym chruśniakiem Leśmiana. A o Tobie mam limeryka, ale jeszcze sprzed urodzenia Ignasia, Dorotko. Pozdrawiam Was.
No właśnie mi się też ten wierszyk z erotykiem skojarzył, ale pomyślałem, że lepiej o tym nie pisać, aż przeczytałem w odpowiedzi do komentarza „Tatula”, że nie tylko mi 🙂
Często szukamy szczęścia, mówimy, ze go nie mamy…gramy w totolotka, mówimy, że nie możemy go znaleźć, że nas opuściło, a tymczasem szczęście jest… trzeba go tylko dostrzec w codziennym dniu, w każdej chwili, na co dzień. W codziennej pracy i w życiu. Żeby być szczęśliwym- tak niewiele potrzeba dziecku, a my- może mamy zbyt wielkie wymagania…No i tak mnie Tatul zainspirował…a odrobinka erotyzmy z pewnością nie zaszkodzi i nie musi być wulgarnie …
Fajny, delikatny i pobudza wyobraźnię.
A swoją drogą… ciekawe ile wina w taki sposób zrobionego trafiło na stoły niczego nieświadomych koneserów 😀
Dobre, dobre…nawet nie przyszło mi do głowy…więc fajne to wspólne zrywanie, a zimą, przy kominku łyk wina z tych porzeczek na pewno nie zaszkodzi.
~t.vik nie mogę „trafić' na Twojego bloga..znalazłam, znalazłam”Pragnienie dziecka”: Pozdrawiam
Fajny i przyjemny, taki słodziutki wierszyk :))
O mnie limeryk :)? Ale się ucieszyłam, że jestem obiektem Twojej poezji!!
A udostępnisz go?
niezwykle rzadko to robię, ale poczułam się wywołana do tablicy;) czy to chodziło o ten post?http://klarka.blog.onet.pl/?p=785
Dziękuję bardzo, ten mi się właśnie przypomniał:) Super! Pozdrawiam.
A ja zajadam się truskawkami. W tym roku smakują mi jak nigdy. Może dlatego, że miały dużo słońca, gdy dojrzewały.
Pozdrawiam 🙂
Toż to pora na truskawki jest! Ja robię to samo:) A porzeczki- już wkrótce!
Uwielbiam owoce.
nienamierzony