Ostatnio nic nie robię.
Chodzę do lekarzy, dowiaduję się o swoich coraz to liczniejszych chorobach.
Biorę lekarstwa i siedzę w domu.
Czytam różne blogi. Więcej treści napisałam w komentarzach na różnych blogach, niż na własnym. Ostatnio doszło do tego, że tak zaczęłam się przejmować losem innych, że to czytanie, a potem przeżywanie przedłuża się do kilku godzin dziennie. Chciałoby się tyle powiedzieć, pocieszyć, pogłaskać, poradzić. A czasem te problemy innych mnie zwyczajnie przerastają. Nie wiem w zasadzie- na ile te historie są prawdziwe, a na ile zmyślone. Świat szuka sensacji.
Wczoraj chciałam doładować sobie konto do telefonu. Pomyliłam jedną cyfrę i doładowałam komuś. Ha, ha, sama z siebie miałam niezły ubaw!
Ktoś się na pewno ucieszył z mojego niezamierzonego dobrego uczynku .Na numer wysłałam sms-a; „Doładowałam Ci konto w telefonie (przez moją nieuwagę)za 50 zł. Życzę więc dużo szczęścia na cały dzień i pozdrawiam.” Kurczę, moja naiwność czekała na „dziękuję”, co i tak zabrzmiałoby ironicznie.:)
Przyjaciółka przyniosła mi grzybka tybetańskiego, cudownego. Zaczęłam to hodować. Ale okazało się, że w czasie antybiotykoterapii nie powinno się tego pić.
A co Wy o tym grzybku myślicie? Słyszeliście coś o nim?
Życzę dużo zdrówka.
A to rzeczywiście, komuś zrobiłaś ładny prezent:) i dziękuję by się przydało!
Grzybka nie hodowałam i niewiele o nim słyszałam. Podobno działa jakieś cuda. Może pomoże na Twoje schorzenia? Warto spróbować:)
Pamiętam, kiedy ten grzybek zaczął być popularny przed….właśnie liczę….ćwierćwieczem 😉
Nikt nie ozdrowiał, ani nikt nie umarł. Dlatego trudno mi powiedzieć, czy w ogóle pomaga.
A z tym doładowaniem….pojechałaś po bandzie 😉
Podać Ci swój numer telefonu? Ja chociaż podziękuję 🙂
Zdróweczka Ci życzę.
Ciekawe, czy numer, który wstukałaś jest aktywny, czy nie… Z dwojga złego chyba jednak lepiej, żeby to doładowanie komuś posłużyło, niż zupełnie przepadło ;/
A o grzybku słyszałam kiedyś od koleżanki z pracy, ona lubi takie szamańskie nowości 😉 Mnie do tego nie ciągnie, wiśniówka na razie wystarcza 😀
Wracaj szybko do zdrowia!! 🙂
Korku:)
Od ponad tygodnia jestem uziemiona, skończył mi się transfer w internecie i prędkość zmniejszyła się tragicznie, blogi ładują mi się po kilkanaście minut, ale próbowałam odszukać komentarz, który kiedyś Ci najprawdopodobniej zostawiłam… Poprosiłam nawet Parafkę, żeby poszukała, bo ja nie byłam w stanie otworzyć kilka notek na raz. Niestety żadna z nas nie znalazła, być może się nie dodał…?
W każdym bądź razie pytałam tam, czy wiesz kiedy będziesz wybierać się do Pom…:)
Uszy do góry!
Dokładnie! Pojechałam równo….Nemezis to napisz na maila ten swój nr:) a grzybka nie chcesz:):):) co to z nim zrobić????Bo on rośnie- jak go wyrzucę, żeby nie było jak z tą niebotyczną fasolą!!!
Parafko, Ty też!!!!
Dzięki Talko!
Nie wiem, co z tym komentarzem. Mnie się czasem zdarza, że komuś napiszę tak obszernie- potem znika, aż żałuję, że nie skopiowałam, bo powtórnie pisać mi się nie chce, a i nie napiszę już tego samego.
Talko, jak będę jechać do Pom. to dam Ci znać.Mam nadzieję, że te leki mi pomogą. Wypadało by odwiedzić M.i Ciebie:) To na pewno będzie dłuższy weekend.Na razie nie mam konkretnego planu.
ojej to życzę dużo zdrówka! I tego by po drugiej stronie pojawiła się życzliwa dusza, która Tobie telefon doładuje 🙂
~meandyork- ja wcale tego nie oczekuję:):):)A za pozdrowienia dziękuje! Ciebie również pozdrawiam.
żartujesz z tym doładowaniem????? 🙂 boooshe 😀 ale jaja 😀
Wolałabym kupić czerwone martini i wypić z przyjaciółmi.
Lepiej pić z przyjaciółmi martini czerwone,
niż trwonić kasę na nieznajome…
Widzisz, jaki lepiej mi wyszedł?
Nie znam grzybka tybetańskiego ale znam candida i właśnie się leczymy. tzn syna odrobaczam i odgrzybiam a przy okazji całą rodzinę.
Ale prezent komuś zrobiłaś 🙂 też wolałabym martini wypić niż doładować komuś 🙂
Cóż- tak się czasem zdarzy…Przykro mi, że chorujecie. Taki candida skądś się przyplątał… z basenu, czy ze szpitala. Pewnie antybiotyk da temu radę. Znalazłam takie coś http://candida.org.pl/
Pozdrawiam