I
wznosisz jego mury-
w bólu i radości rodzi się dom
miejsce na ziemi
przepełnione ciepłem pracą troską modlitwą
trudem poświęceniem miłością …życiem
tyle urodzin wywiadówek spotkań
komunii wesele
tyle rozmów przy stole nad książką
tyle spotkań radości i łez…
tyle szczęścia i niepewności
jeszcze dźwięczy w uszach gwar dziecięcych głosów
nieustannie nawołujących:’mamo!'
i cisza
chłodem jesieni ogarnięte myśli przeszywają mury domu
znów trzeba rozpalić w piecu
jego przyszłość- tajemnica
wkrótce ktoś ją na nowo odkryje
II
Czas i przestrzeń
jak ulotne myśli
rzeczywistość-
a może sen niezwykły?
chwila- a to życie całe.
dom-
troski wielkie i szczęście małe.
bardzo refleksyjne, łagodne opisanie stanu, gdy po czasie budowania przychodzi czas odpoczynku, jesień i dom – uniwersalne motywy o przemijaniu życia i pór roku. Może zostaną po człowieku tylko mury i wpis w księdze wieczystej, a może pomnik w ludzkich sercach, albo po prostu nic.
Klarko- pięknie to napisałaś.Bo własnie te mury – w mojej myśli to nieustanne budowanie miłości rodzinnej. Ciągle trzeba podsycać ten ogień nadziei, nawet jesienią- która tez jest metaforą, jak słusznie zauważyłaś literatko moja:)
Bo dom to nie tylko cztery ściany i sufit. 😉 🙂 (to tak parafrazując Różewicza)
Gdzie by człowiek nie był, zawsze ciągnie do swojego domu. Tam jest ciepło, miłość , wspomnienia.
— dom to my i to co w nas…. i nieważne gdzie i z im mieszkasz…. bo przecież ,, tam dom Twój, gdzie serce Twoje”
— pozdrawiam serdecznie… 🙂
kurcze, a nikt nie zauważył, że tu są aż dwa wiersze….w związku z tym nie wiem, który bardziej trafia do Odbiorcy, że który się bardziej podobał, jeśli się któryś podobał?Tzn.chociaż odrobinę wzruszył, wkurzył, lub poruszył:)
Dom, dom, dom, dom! Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej i moja trawa zawsze jest bardziej zielona, niż u innych – nawet jeśli to dzika trawa, która rośnie jak wściekła:) Ale moja i już.