Dopóki jeszcze aura sprzyja, można wybrać się na przejażdżkę rowerową po okolicy. Zwłaszcza, że ostatnio zaniedbałam ruch na świeżym powietrzu, być może dlatego, że byłam pochłonięta innymi sprawami.
Pierwsza jesienna wyprawa zaliczona i mogę powiedzieć, że bardzo udana i przyjemna. Zmieniłam trasę, żeby rozejrzeć się szerzej i dalej. Jadąc na rowerze można zobaczyć o wiele więcej, niż zza szyby samochodu.
Trasa wiodła asfaltową ścieżką wijącą się ku wzgórzu wśród pól i lasów, zabudowań. Tylko tak jakoś słońce świeciło mi prosto w oczy, chyląc się ku zachodowi. Ale nie stanowiło to dla mnie jakiegoś specjalnego utrudnienia w poruszaniu się. Spokojnie jechałam przed siebie, nabierając w płuca świeżego powietrza i relaksując swój umysł i ciało. Na chwilę można oderwać się od codziennych kłopotów i zmartwień, przewietrzyć myśli i wyciszyć umysł.
W powietrzu pachnie świeżo zaorana ziemia, ludzie „okrawają”buraki w polu, tu i ówdzie konno bronuje się pola, rolnicy pracują niemal do zmroku. Wokół mojej ścieżki rowerowej napotykam stare , zadbane, ładne domy, wokół których rosną jabłonie pełne owoców, a także gruszki, które niemal turlają się po drodze! Na pagórkach pachnie zeschłymi już liśćmi i trawą. A na przydrożnych jarzębinach czerwienią się dorodne owoce wśród kolorowych liści i zwisają całymi kiściami , jak winogrona. Krajobraz jest przepiękny i zachwycający!
Lubię z górki popatrzeć sobie w dal…ale z tej górki już nie tak łatwo zjechać, tym bardziej, że przed wyprawą nie sprawdzałam dokładnie stanu mojego roweru i nieco się obawiałam o hamulce. Jadąc z góry, myślałam, że ptaki tak świergolą…zdziwiło mnie to nieco- o tej porze? Nie, to łańcuch u mojego rowerka tak popiskiwał 😛
Nareszcie wjechałam na główną drogę, a moim oczom nieoczekiwanie ukazała się olbrzymia lśniąca misa księżyca, która zawisła nisko nad horyzontem i towarzyszyła mi w powrotnej drodze. Wróciłam do domu zdrowsza i szczęśliwsza, a nawet ładniejsza:)Mój oddech jest bardziej głęboki, czuję wszystkie mięśnie-a więc -troszkę popracowały. Mam nadzieję, że uda mi się codziennie przemierzyć chociaż kilkanaście kilometrów.
Zazdroszczę Ci tych przejażdżek rowerowych, gdyż sama nie mogę się zmobilizować do takiej wyprawy, a przydałaby się dla zdrowia. Poza tym można o wiele więcej zobaczyć niż przez szybę samochodową. Nie tylko zobaczyć, ale i poczuć te zapachy jesieni. A dzieje się tak dużo:)
Myślę, że po takiej przejażdżce czeka Cię spokojna noc 🙂
Ależ to wszystko brzmi cudownie 🙂 Tylko zazdrościć!
Poczułam klimat tej wycieczki. Pięknie to opisałaś, dziękuję!
Piękny jesienny, rowerowy spacer:)
I kolejna cecha, którą mamy wspólną:) też pokochalam rower ostatnimi czasy i tak bardzo nie chcę nastąpią zimnej pory deszczowej…..
~meandyork dziękuję za linka.Będę cię częściej odwiedzać, dodałam Twój blog do moich ulubionych. Pozdrawiam z drugiej strony świata:)