Cały dzień pada! Nie do wiary,
skąd tyle śniegu nasypało?
Już toną w zaspach samochody,
a jeszcze mało?
Przez płatki śniegu spadające
wędrują nieme kapiszony,
wielką łopatą śnieg rozmiata
siwy staruszek.
Nie żal mi słońca, co na zawsze
za ciężkie chmury się schowało…
Już polubiłam śnieg i zimę.
Niech będzie biało!
Co tam! Niech pada! Szkoda słów!
Usiądź tu przy mnie, nalej wina.
Niechaj uderzy nam do głów!
Dopóki zima.
Janina Halagarda
Mnie się ten wiersz podoba! Zwłaszcza końcówka do mnie dociera – niechby to jeszcze było przy kominku, to zima jawi się znacznie bardziej przytulna. 🙂
Kominek nie zmieścił się w strofie, ale jednak w domyśle jest! I o to chodzi. Pozdrawiam więc cieplutko.
Zima to zło ale wiersz bardzo ładny. Pozdrawiam – kolega bloggers!
Witaj, bloggersie:) Wpadł mi dziś „jeden uśmiech”- Twój właśnie.
Niech bedzie bialo a co tam syp nam sniegu syp!!!!