Wiersze proste, bez przekazu,
wnętrza, ducha i wyrazu.
Bez przenośni, epitetów,
bez wartości!
Bez ambicji, z dolnej półki,
może jeszcze z kimś do spółki!
Puste, jak ta jej blond głowa.
Lichy wierszyk- marne słowa…
Są dziecinne, infantylne,
są bez składu i bez ładu.
Plecie przecież byle jak-
tu są błędy, tu zły znak!
Ona pisze same bzdury,
niechże powie jej to który!
Żadna sztuka,taki chłam.
Po co nam to? Po co?
Płytkie, złe, bezwartościowe,
takie sobie …
Wszystko jest po prostu- źle!
Żadnych cudów tu nie widzę
i się często za nią wstydzę.
Marny styl i poziom niski!
Już kres jej „poezji”bliski.
„czasami człowiek musi, inaczej się udusi!” A jak się komu nie podoba to z pistoletem nikt nie stoi i nie zmusza do czytania;)
Faaaajne było! Taka przewrotna garsteczka samokrytyki, bo dobrze wiesz, że czyta się to przyjemnie z uśmiechem w tle: „Czy umiem pisać? Zupełnie nie!”